poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 5

-Kolegą ze szkoły.
-Każdy kolega ze szkoły nachodzi cie rano i bez słowa wyjaśnienia gdzieś cie zabiera?
-Mogłaś się go spytać gdzie ma zamiar mnie zabrać, skoro jesteś taka dociekliwa.
-Lea - Upomniała mnie surowym głosem.
-Co?! - Wrzasnęłam rozdrażniona. - Czy możesz przestać wtrącać się w moje życie?! Przestań mnie kontrolować!
-Lea! Uspokój się, jesteś tylko dzieckiem. - Powiedziała przez zaciśnięte zęby, próbując się opanować. Rzadko się kłóciłyśmy. Tak naprawdę nie chciałam tego, ale jeżeli ona coś przede mną ukrywa, nie chce mi zdradzić nic o ojcu, odwdzięczę się tym samym.
-Właśnie o to chodzi, że już nim nie jestem. Spójrz na mnie. Przypominam ci dziecko? Bo ja, jak patrze w lustro nic takiego nie widzę! - W jej oczach zobaczyłam łzy. Pierwszy raz pokazała słabość i to ja ją do tego doprowadziłam. Spojrzałam na nią, jakby była moim najgorszym wrogiem i pobiegłam do swojego pokoju, słysząc za plecami, jak do mieszkania wchodzi Lucas. Stanęłam na środku, mając ochotę wrzeszczeć, ale zamiast tego jedną ręką zwaliłam na podłogę całą zawartość mojego biurka. Szklana ramka na zdjęcia pękła na kilkanaście drobnych szkiełek. Spojrzałam na fotografie, która się w niej znajdowała i przygniotłam ja stopą. Było to zdjęcie moje, mamy i Lucasa. Fałszywa rodzina. Jedna wielka tajemnica. Zamek moich drzwi ustąpił pod czyimś naciskiem. Obejrzałam się za siebie ze wściekłym spojrzeniem, myśląc, że to mama, ale to był Lucas.
-Czego? - Warknęłam. Nie odpowiedział. Zamknął za sobą drzwi cicho i podszedł do mnie powolnym krokiem. Dziwiło mnie, że zawsze był taki spokojny, jakby jego cierpliwość i wyrozumiałość nie miały końca. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego trochę łagodniej. - Nie przeproszę jej. - Powiedziałam stanowczo.
-Wiem. - Westchnął. - Ona cie kocha. Chce cie chronić. - Wywróciłam oczami.
-Gadka, jak z filmu. - Jego kącik ust powędrował lekko w górę.
-Z filmu czy nie wiesz, że to prawda. - Kiwnęłam mimowolnie głową.
-Może i tak, ale mam tego dosyć. Chce by traktowała mnie poważnie.
-Oddala by za ciebie życie, nie mniej jej tego za złe. - Spuściłam wzrok na swoje trampki i zagryzłam wargę.
-Czemu ona o nim nie mówi? Czemu coś przede mną ukrywa? Przecież może mi ufać. - Powiedziała cicho i wyjęłam z kieszeni bluzy zdjęcie taty. Zobaczyłam, jak przez twarz Lucasa przebiega cień bólu. Zmarszczyłam czoło i wbiłam w niego ostro wzrok. - Czemu za niego nie oddała życia?
-Lea. -Szepnął ledwie słyszalnie. - Nie mogła. Rozumiesz? Czasem bywa tak, że nie możesz nic zrobić. Los ci na to nie pozwala. Jego śmierć złamała jej serce, za każdym razem, gdy o nim wspomina, serce pęka znów. To nie jest łatwe. Może kocha mnie, ale on nadal jest jedynym. Tu czy tam to jest bez różnicy. - Rozchyliłam usta chcąc coś powiedzieć, ale nie mogłam nic wykrztusić. Kciukiem pogładziłam fotografie i przełknęłam ślinę. - Wspomnienia ją zabijają Lea.
-Co się stało takiego, że żadne z was nie chce mi opowiedzieć o przeszłości? - Spytałam z wyrzutem.
-Odpuść. - Zaśmiałam się gorzko.
-Albo mnie nie znasz, albo jesteś głupcem, ale ja nigdy nie odpuszczę. To co dotyczy was, dotyczy także mnie. Każda sekunda z waszego poprzedniego życia, możne mieć wpływ na moje. - Pochyliłam się do niego. - A ja się wszystkiego dowiem. Nie próbuj mnie powstrzymywać. - Zagroziłam, patrząc mu prosto w oczy. Objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
-Prawda czasem bywa bardzo bolesna. - Wyszeptał mi do ucha.
-Lepsze to niż życie w kłamstwie. - Powiedziałam i wyrwałam się z jego uścisku. - I nie obawiaj się. Zniosę każdy ból. - Obróciłam się na pięcie i z uniesioną głową wyszłam trzaskając drzwiami.

***

-Ale zajebiście - Powiedziała Emma, zerkając w lusterku na swój tatuaż. Uśmiechnęłam się do niej, podziwiając także swój. Tuż przy linii bioder mały, czarny znaczek, pieczętujący naszą przyjaźń. - Kocham cie złotko. -Wypaliła przyjaciółka, rzucając mi się w ramiona. Wybuchnęłam śmiechem i mocno ja uściskałam.
-Ja ciebie też wariatko. - Wzięłam ją za rękę i wyszłyśmy ze studia tatuażu, wprost na nocną ulice, oświetloną słabo, nielicznymi latarniami.
-Wiesz, nie rozumiem twojej mamy. Przecież masz prawo wiedzieć coś o tacie.
-Uwierz mi ja też. Dzisiaj naprawdę się pokłóciłyśmy ostro, ale ma za swoje.
-Brawo. W końcu bierzesz swoje życie w swoje ręce. - Uśmiechając się szeroko, szłyśmy wąskim chodnikiem.
-Dziś jadłam śniadanie z Kyle'm.
-Co proszę? - Zatrzymała się gwałtownie i spojrzała na mnie wielkimi oczami.
-Przyszedł rano do mojego domu i zabrał mnie na śniadanie.
-Lea czy ty mi czegoś nie mówisz?
-Rozmawialiśmy ze sobą może dwa razy, ale on coś wie. O mnie, mojej mamie. Coś co ona przede mną ukrywa. Tylko nie wiem skąd i chce się tego dowiedzieć.
-Mówisz jak obłąkana.
-Emma, to co wiem o sobie nie do końca jest prawdą. Jestem o tym świecie przekonana, a Kyle jest moim kluczek do zamkniętej furtki przeszłości. - Nie dodałam, że uświadomiłam sobie to właśnie w tej chwili, bo przecież nie zmieniało to postaci rzeczy, ale byłam pewna swoim słów. On wiedział coś czego ja dowiedzieć także się musiałam.
-Kochanie czy ty coś dzisiaj brałaś? - Spojrzałam na nią srogo.
-Przestań mnie wyśmiewać.
-Nie robię tego, ale to co mówisz brzmi niedorzecznie. - Zacisnęłam zęby i ruszyłam w przeciwną stronę. - Ej! Gdzie ty idziesz?!
-Chce pobyć sama.

1 komentarz:

  1. Rozdział zajebisty !! nie moge sie doczekać następnego !! Lucas jest po prostu boski :3

    OdpowiedzUsuń