niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 4

-Czy wyglądam, jakbym żartował? - Uśmiech znikł z mojej twarzy i przyjrzałam mu się podejrzliwie.
-Nie uciekłeś przypadkiem z psychiatryka? - Skarcił mnie wzrokiem.
-Pomyśl. Nie wierzysz, że istnieje coś po za tą nudną rzeczywistością? Coś o czym opowiadane jest tylko w bajkach, bo nikt nie chce w to uwierzyć? - Zagryzłam wargę i spojrzałam na niego niepewnie. Te słowa wzbudzały we mnie niewyjaśniony niepokój. Głośno przełknęłam ślinę i przecząco pokręciłam głową.
-Wszystko jest czarno białe, nie ma szarej strefy.
-I jesteś o tym święcie przekonana?
-Co to za gra? - Spytałam zirytowanym głosem.
-Nigdy nie chciałaś odkryć tajemnic, które skrywa twoja matka? Nie chcesz wiedzieć kim był twój ojciec?
-Kyle. To przestaje być śmieszne. Skończ ze mną w ten sposób pogrywać i powiedz wprost czego chcesz! - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Chce ci uświadomić, jaki jest prawdziwy świat. Nie możesz żyć w niewiedzy, bo tak zadecydował ktoś inny. Nie mogę dopuścić do tego.
-Co? O czym ty pleciesz? Sama decyduje o sobie. - Z kpiącym uśmieszkiem pokręcił głową, wychylając się do tyłu na krześle.
-Zamknęła cie w klatce, jak ptaszka i nie pozwoliła jej opuścić, jakbyś była jej własnością. Nie ładnie, nie ładnie.
-Koniec tego! To jest chore! - Zerwałam się na równe nogi z zamiarem odejścia, ale Kyle szybkim ruchem wstał i złapał mnie za nadgarstek, a jego krzesło upadło z hukiem na podłogę. Spojrzenia wszystkich znajdujący się wewnątrz skierowały się na nas.
-Otwórz oczy, spójrz na to co wydaje ci się niewidoczne. - Szepnął. Posłałam mu wściekłe spojrzenie, a ręka świerzbiła mnie, by mu przywalić, jednak z godnością wyrwałam się wyszłam szybkim krokiem. Oszalał! - Pomyślałam, zatrzaskując za sobą drzwi. Stanęłam na chodniku i rozejrzałam się dookoła. No dobra co teraz? - Odpowiedzią na moje pytanie, był dzwonek mojego telefonu. Wygrzebałam komórkę z kieszeni bluzy i przyjęłam połączenie.
-Chyba nie chce wiedzieć co się wczoraj działo. - Zaczęła na wstępie Em. Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam iść nie zastanawiając się dokąd.
-Masz racje nie chcesz. - Powiedziałam ze śmiechem, zupełnie zapominając o tym co się przed chwilą stało.
-Aż tak źle? - Spytała z rozpaczą.
-Odrobinkę.
-Ja znam tą twoją odrobinkę. Och nieważne. Co z naszym tatuażem? - Jej głos stał się żywszy. Znów się uśmiechnęłam i usłyszałam pisk opon. Telefon wypadł mi z ręki, a ja poczułam, jak w moje udo uderza maska samochodu. Odwróciłam się w stronę kierowcy. Młody mężczyzna patrzył na mnie ze strachem, a z jego czoła spływała strużka krwi. Z szybkim oddechem podbiegłam do drzwi, które właśnie się otwierały.
-Nic ci nie jest? - Spytał przejęty. Spojrzałam na swoją nogę, ale wyglądała raczej normalnie.
-Jest okey, ale ty nie wyglądasz najlepiej.
-Będzie dobrze. Już myślałem, że cie zabije. - Czerwona ze wstydu, spuściłam wzrok.
-Przepraszam, zagadałam się.
-Dało się zauważyć, ale jeżeli nic ci nie jest ty zmykaj stąd i zapomnij o sprawie. - Uśmiechnęłam się i niepewnym krokiem przeszłam na przód samochodu i podniosłam komórkę, z której unosił się krzyk Emmy. Pomachałam nieznajomemu i zeszłam na pobocze.
-Em uspokój się! - Wrzasnęłam do rozhisteryzowanej przyjaciółki. Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy ktoś to zauważył. Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam Kyla, który przyglądał mi się zaniepokojony. Odwróciłam się do niego plecami i skupiłam się na Em.
-Jezu. Żyjesz! Co się stało?

***
Weszłam do mieszkania i rzuciłam się na kanapę. Nikogo nie było w środku, co zdarzało się rzadko. Mama zapewne była na zakupach, a Lucas... Lucas był gdzieś tam. Nie interesowało mnie przez tyle lat co robi do tej chwili. Marszcząc brwi ruszyłam do ich sypialni. Nie przekraczałam tej strefy, tak jak oni nie wchodzili do mojego pokoju. To była zasada, której nikt nie musiał spisywać, ale zasady czasem trzeba łamać. Uchyliłam drzwi i owiał mnie zapach róż. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Był to surowy pokój. Emanowała tu biel, a mebli było mało. Łóżko, lustro naprzeciw niego, niewielka szafa i biurko. To wszystko. Nie mogłam tego zrozumieć. Przecież mama lubiła kolory. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Ubrania były schludnie poskładane w kosteczkę. Jedyną rzeczą, jaka się wyróżniała było czerwone pudełko. Z niepewną miną wyjęłam je i postawiłam na podłodze. Przyjrzałam mu się czujnie, jakby miało się zaraz poruszyć. Walcząc ze swoim sumieniem usiadłam obok i podniosłam wieko do góry. W środku znajdowały się rozsypane zdjęcia, kilka srebrnych krzyżyków i... Kołek? Wyjęłam drewnianą broń i obróciłam ją w ręku. Nie był ciężki, ale miał swoją moc.  Zdobiony był srebrem, co nadawało mu klasy. Zastanawiało mnie po co mojej matce kołek. Odłożyłam go na bok i chwyciłam zdjęcia. Na pierwszych znajdowałam się ja w różnych etapach dorastania. Kolejne były mi zupełnie nieznane. Na jednym w czarnym stroju z szerokim groźnym uśmiechem stała młoda blondynka z włosami do ramion. Przysunęłam fotografie do twarzy i nie mogłam wyjść z szoku, że to była moja mama. To był jakiś żart. Wyglądała, jakby należała do jakieś sekty. Reszta zdjęć była podobna, prócz ostatniego. Było to zdjęcie blondyna. Na oko dziewiętnaście-dwadzieścia lat. Nie patrzył w obiektyw tylko gdzieś w dal, a na jego ustach błąkał się uroczy uśmiech, jakby myślał o kimś na kim mu zależy. W oku zakręciła mi się łza. Wiedziałam, że to on. Mama nigdy nie pokazała mi ani jednego zdjęcia taty. Oczywiście miałam jej to za złe, ale co mogłam zrobić? Jakie skrywacie sekrety? - Spytałam patrząc na zdjęcie. Czemu nie ma cie przy mnie? - Otarłam słone krople i schowałam pudełko z jego zawartością z powrotem do szafy. Zostawiłam sobie tylko jego zdjęcie. Wyobrażając sobie, jaki był wróciłam do salonu. Wieczorem miałam spotkać się z Emmą. Zastanawiałam się czy powiedzieć jej o Kylu. Chłopak naprawdę był dziwny, ale miał trochę racji. Po zobaczeniu tego wszystkiego byłam przekonana, że mama ukrywa przede mną coś ważnego. Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych się drzwi. Do kuchni weszła mama zawalona torbami. Postawiła je na stół i westchnęła. Dopiero po chwili mnie dostrzegła i spojrzała na mnie srogo.
-Kim był ten chłopak? - No i się zaczyna.


Następny rozdział postaram się dodać pod koniec tygodnia, ale jeżeli mi się to nie uda, pojawi się on dopiero za około trzy tygodnie. Spowodowane jest to moim wyjazdem i niestety nie będę miała dostępu do internetu. Jednak, gdy tylko wrócę na pewno go dodam.:) Wszelkie pomysły będę spisywała do zeszytu.
 Dziękuje, że czytacie moje wypociny, a każdy komentarz motywuje do dalszego pisania. :)

2 komentarze:

  1. Sorry ze teraz dopiero komentuje ale szkoła dała mi w kość xdd rozdział świetny jak zawsze. kyle- wielbie go:33 życzę weny i czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm. Niezła akcja z samochodem.
    Moim skromnym zdaniem Kyle za szybko jej chciał opowiedzieć.
    Ale to tylko moje zdanie ^^
    Bardzo mi się ten rozdział podobał, w szczególności, że wydobyła zdjęcie swojego ojca.I jestem ciekawa, jak się upora z prawdą kim jest.
    Pozdrawiam i życzę miłego wyjazdu :)

    serce-smierci-blogspot.com
    drzwi-przeznaczenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń